Wyreżyserowałem sztukę dzisiaj napisaną. Jej bohaterowie żyją. Historia opowiadana na scenie gdzieś się rozgrywa. "Zachodnie Wybrzeże" wyraża brutalność naszych czasów - mówi Krzysztof Warlikowski. Dzisiaj w Teatrze Studio premiera sztuki Bernarda-Marie Koltesa.
Koch - biznesmen w średnim wieku (w tej roli gościnnie Krzysztof Kolberger) wyrusza z luksusowego gabinetu w szklanym wieżowcu na West Side - Zachodnie Wybrzeże. Towarzyszy mu Monika, jego sekretarka (Ewa Błaszczyk). Tam, w spokoju, a jednak widowiskowo, Koch zamierza popełnić samobójstwo. Zupełnie przypadkiem trafia jednak pomiędzy mieszkańców Zachodniego Wybrzeża, ludzi spoza społeczeństwa, o których istnieniu nie miał pojęcia. Redbad Klynstra (Fak): Na scenie jestem tubylcem hangaru zamieszkiwanego przez emigrantów, w nieskończoność czekających na papiery. Wszystkie swoje siły i całą energię poświęcam kobietom. Jestem typem kochanka odartego z barokowych falbanek, podporządkowanego swojej męskości. "Zachodnie Wybrzeże" nie jest trudne w odbiorze. Można ten spektakl odbierać różnorako, w zależności od stanu, w jakim widz będzie danego wieczoru. Jest tutaj intryga, są rozważania egzystencjalne i trochę dobrej komedii - wszystko równocześnie