MAGDALENY ZAWADZKIEJ, damy polskiej sceny nikomu nie trzeba przedstawiać. Choć zagrała dziesiątki ról, które przysporzyły jej nagród i sympatyków, wciąż czeka na nowe wyzwania zawodowe, bo aktorstwo jej nie nudzi, a popularność nie męczy.
Nie ma jednak zamiaru o nic walczyć ani zabiegać. Woli zaufać losowi i przyjąć niespodzianki, jakie dla niej ma, bo życie pisze najlepsze scenariusze. Inaczej nie poznałaby blasku sławy i smaku miłości, jaka połączyła ją na 35 lat z Gustawem Holoubkiem. Właśnie minęło 45 lat Pani pracy artystycznej, a Pani wciąż gra nowe rolę - i to jakie, podczas gdy wiele aktorek z niecierpliwością czeka na telefon z propozycją. Ma Pani poczucie, że los Pani sprzyja, czy to po prostu efekt talentu i uznania, na które zapracowała Pani ponad 150 rolami? - Chyba wszystko to razem sprawia, że wciąż dostaję propozycje, ciągle pracuję i mam poczucie, że jestem potrzebna. Trudno mi rozstrzygać dlaczego jestem aktywna zawodowo, podczas gdy wielu aktorów na próżno czeka na propozycje, ale jestem szczęśliwa, że tak się dzieje. Więcej w Pani życiu przypadku czy determinacji w realizacji pomysłu i planu na przyszłość? - Nic ma we mnie życiowej przebojo