EN

14.11.2005 Wersja do druku

Zbudowaliśmy nowy świat! - "Edyp" w Łaźni Nowej

Chór mieszkańców Nowej Huty szybko się zaprzyjaźnił. Godzinami siedział w Łaźni. Nie tylko dlatego, że były próby. Ludzie z Chóru pili kawę. Pili herbatę. Jedli ciastka. Plotkowali. Żartowali. Opowiadali swoje historie. Nie chcieli wracać do domów. Stało się tak, że ten teatr to dom. Chociaż nie wszyscy na to wpadli, nie wszyscy do tego doszli - pisze Renata Radcowska w Gazecie Wyborczej - Kraków.

Co mają wspólnego mityczne Teby z Nową Hutą? Podobno obie to ziemie przeklęte, sponiewierane. Teby, wiadomo: historia Edypa, który nieświadomie wypełnił słowa wyroczni. Zabił ojca, ożenił się z własną matką; zaraza padła na miasto. A Nowa Huta? Najpierw była krainą nadziei, potem stała się miejscem wstydu. Jeszcze później: krainą, w której musi się zawalić to, co stare, żeby mogło powstać to, co nowe. Taki był pomysł na "Edypa" - tragedia antyczna, która rozgrywa się we współczesnej przestrzeni. "Edypa" chciał wystawić teatr Łaźnia Nowa. Wersję nowohucką, a więc taką, w której wystąpią mieszkańcy dzielnicy. Projekt artystyczny, bo to jednak sztuka, klasyka dramatu; i projekt społeczny, bo Łaźnia Nowa od początku zakładała - ten teatr to miejsce, któremu bliżej jest do zwyczajnego nowohuckiego domu niż do estrady. Ludzie mieli przyjść do teatru sami, bez szczególnego kuszenia. Chodziło o to, żeby poczuli: teatr jest be

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Renata Radłowska

Autor:

Gazeta Wyborcza - Kraków nr 264

Data:

14.11.2005

Realizacje repertuarowe