"Małe zbrodnie małżeńskie" w reż. Ewy Marcinkówny w Teatrze im. Węgierki w Białymstoku. Pisze Jerzy Szerszunowicz w Kurierze Porannym.
Przygotowane przez Teatr Dramatyczny w Białymstoku "Małe zbrodnie małżeńskie", to widowisko ciekawe artystycznie i z szansą na sukces komercyjny. Scenografia przypadkowa i niechlujna. Reżyseria nieporadna. Za to para "zbrodniarzy" -Gabriela Kownacka i Piotr Dąbrowski - spisała się znakomicie. Dzięki Kownackiej i Dąbrowskiemu efekciarski i nieco pretensjonalny tekst Erica Emmanuela Schmitta nabiera chwilami życia i urody. Są też te momenty gorsze, gdy ze sceny zieje lekko pustosłowiem i nudą - tekstu wydaje się za dużo, a pomysłów reżyserskich za mało. Całość bardzo udana - bawi, uczy, nawet wzrusza. Pani uderzyła pana? Ona - malarka, ciągle atrakcyjna, lecz szalejąca z zazdrości kobieta po czterdziestce. On - pisarz, intelektualista, dobry kochanek, wierny żonie, lecz niepotrafiący okazać jej uczuć. Za nimi 15 lat małżeństwa. Burze namiętności zamieniły się niepostrzeżenie w rutynę. On za każdym razem, gdy chce się z nią kochać, cz