"O winie, karze i zmartwychwstaniu przez miłość" w reż. Stanisława Brejdyganta w Teatrze Małym w Łodzi. Pisze Monika Wasilewska w Gazecie Wyborczej - Łódź.
Nowy spektakl Teatru Małego - "O winie, karze i zmartwychwstaniu przez miłość" wg powieści Fiodora Dostojewskiego - jest taki sam, jak jego tytuł. Za długi. Rzeczywisty czas trwania spektaklu zamyka się w dwóch godzinach lekcyjnych. Ale odczuwa się go jak sześć. W pewnej chwili zgromadzonej na widowni męskiej młodzieży znudziło się już nawet rzucanie chamskimi odzywkami. Ktoś ostentacyjnie ziewnął, ktoś się ułożył na oparciu krzesła i zaczął drzemać. Można być pewnym, że po takiej zachęcie nikt z własnej woli nie przeczyta 500-stronicowej powieści. Ze spektaklu w Małym wynika, że Dostojewski to straszny nudziarz. Skromna scenografia i prosta konstrukcja scenariusza koncentrowały uwagę na słowie. Jak w średniowiecznym moralitecie scena została podzielona na strony. W prawej znalazł się dom (cela) mordercy Raskolnikowa z surową drewnianą ławką. W lewej części sceny, ze stolika i dwóch krzeseł zbudowano pomieszczenie do przesłu