Pulsujący namiętnościami spektakl, z utrzymującą uwagę widza w napięciu kryminalną intrygą. "Zbrodnia..." mówi o tym, jak podejrzenia pewnego sędziego śledczego wpędziły w poczucie winy najniewinniejszych ludzi Zbigniew Brzoza inteligentnie przełożył na język sceny opowiadanie Witolda Gombrowicza z debiutanckiego zbioru "Pamiętnik z okresu dojrzewania". W obsesyjnie naładowanej szczegółami "Zbrodni..." reżyser dostrzegł interesujący wątek, który pisarz wspaniale później rozwinął w "Kosmosie" - dedukcji jako narzędzia poznania. Nie przeszkadzało "Zbrodni..." na scenie nawet stosowanie narracji w trzech planach czasowych. Reżyser precyzyjnie rozpisał role. Najtrudniejsze zadanie przypadło Andrzejowi Wichrowskiemu, który znakomicie zaprezentował się jako obsesyjnie podejrzliwy, naginający fakty do swoich tez Sędzia śledczy H. Zindywidualizowane, bogate postacie wykreowali także Ewa Mirowska (Wdowa), Andrzej Mastalerz (Antoś) i Agata Piotrowska-M
Tytuł oryginalny
Zbrodnia z premedytacją
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita nr 60
Data:
12.03.1999