"Nie, kochany mój Rodionie Romanyczu, to nie Mikołka! To sprawa fantastyczna, mroczna, w stylu naszego stulecia, kiedy się ludzkie serce zmąciło; kiedy się szermuje frazesem, że krew "odświeża", kiedy się głosi życie ułatwione. Mamy tutaj książkowe rojenia, mamy tutaj serce rozjątrzone teorią..."(Dostojewski: "Zbrodnia i Kara" - Porfiry do Raskolnikowa) "Zbrodnia i kara" ukazała się znowu na scenach polskich; wystawiono ją prawie równocześnie w trzech teatrach. Nie ma w tym nic dziwnego. Zainteresowanie Dostojewskim, odkąd Europa poznała twórczość wielkiego rosyjskiego pisarza, nie słabnie właściwie ani na chwilę. Jest przy tym w stosunku do Dostojewskiego, w dziejach jego recepcji, coś niezwykłego. Problematyka moralna i filozoficzna, postawiona przez autora "Idioty" w sposób zawrotnie przenikliwy i przerażająco odkrywczy około stu lat temu, nieustannie niepokoi, zapładnia i inspiruje. Da się to powiedzieć zarówno w stosunku do
Tytuł oryginalny
Zbrodnia Raskolnikowa
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr Nr 8