On zna tę klatkę schodową. Idzie po schodach coraz wolniej, jak w transie. Znajome drzwi... Trzeba je, jak tylekroć w prześladujących wino wajcę wspomnieniach, raz jeszcze otworzyć... Jeszcze raz ten straszliwy zamach siekierą - ostrze wzniesione nad głową - lecz zamiast stuku padającego ciała - starczy, zgrzytliwy i ironiczny śmiech. Uciekać! Znowu schody - znajome - to te do cyrkułu - jakieś postacie zastępują drogę - znajome - i znowu ten śmiech! Straszny, przed którym nie ma już ucieczki. Ta scena snu Raskolnikowa ze "Zbrodni i kary" wydaje mi się szczególnie wymowna zarówno dla znakomitej powieści Dostojewskiego jak i jej adaptacji scenicznej, dokonanej przez Zygmunta Hübnera, którą w jego inscenizacji i reżyserii będziemy oglądać na scenie Teatru Wielkiego. Wymowa tej sceny oddaje psychologiczny charakter powieści i charakteryzuje inscenizacyjny, eksprecjonistyczny typ jej scenicznego kształtu. Przenoszenie dzieł epickich na scenę, to zabie
Tytuł oryginalny
"Zbrodnia i kara"
Źródło:
Materiał nadesłany