Bardzo sobie cenię wysiłki eksperymentatorów z Teatru Studyjnego. Podniecająca jest zawsze myśl, że metodą prób i błędów, na kilka przedstawień chybionych, kolejnym rzucą nas na kolana zadziwiając świeżością formy i oryginalnością spojrzenia. Z tą nadzieją przychodzimy na premiery. Niestety, coraz więcej wskazuje na to, ze w tym sezonie limit dobrych spektakli wyczerpały chwalone przez krytykę, ciepło przyjmowane przez publiczność "Tańce w stylu epoki" K. Steigerwalda. Artystom jakby opadły skrzydła. Nie podobał mi się odgrzebany przez J. Andruckiego dramat M. Konopnickiej "Prometeusz i Syzyf", a i teraz najnowsza produkcja, czyli "Zbójcy" Fryderyka Schillera przygotowani przez międzynarodową, bo polsko-zachodnioniemiecką ekipę realizatorów. Z ulotki do programu dowiadujemy się, że prezentowana wersja, tragedii odbiega cokolwiek od dotychczas nam znanych. Wszelako zabiegów adaptacyjnych dokonał jeszcze sam F. Schiller uznawszy ponoć pierwo
Źródło:
Materiał nadesłany
"Express Ilustrowany" nr 72