Niemiecki reżyser, zaproszony przez Teatr Studyjny, miał kilka jasno sprecyzowanych koncepcji. Przedstawić dramat "Zbójców" w stanie czystym, wystawić go dla dzisiejszego widza, w oderwaniu od całej romantycznej scenerii - zamków, prochowni i ukrytych lochów. Większość postaci ma współczesne stroje. Towarzysze Karola są grupką zbuntowanej młodzieży, ubranej w dżins i skórzane kurtki, jest wśród nich dziewczyna - Grimm jest tu dziewczyną. Spiegelberg natomiast, w białym garniturze - to na poły cinkciarz, na poły alfons, postać z półświatka. Ci "zbójcy" tworzą młodzieżowy gang - może terrorystów. Moor ojciec to staruszek w podkoszulku albo szlafroku, karmiący rybki, po ataku, któremu uległ na wózku inwalidzkim. Stylizowane kostiumy mają tylko Franciszek i oddany mu Herman: rozchełstane wojskowe kurty z dziewiętnastowiecznych mundurów, ze sztywnymi, okrągłymi pagonami, obramowanymi frędzlami. Obaj jaśni blondyni - wyrafinowani i bezwzględni
Źródło:
Materiał nadesłany
"Teatr" nr 7