"Matka Joanna od Aniołów" wg Jarosława Iwaszkiewicza w reż. Jana Klaty w Nowym Teatrze w Warszawie. Pisze Tomasz Domagała, członek Komisji Artystycznej V Konkursu na Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Polskiej "Klasyka Żywa".
Spektakl w Nowym zaczyna się pięknym obrazem, i to takim, którego pewnie nie powstydziłby się sam Iwaszkiewicz, gdyby zamiast dłuższego opowiadania napisał opasłą powieść. Przed wielką, czerwoną kurtyną leży mnóstwo drewnianych krzyży, w które ktoś powbijał lśniące toporki. Na podłodze wyświetlone jest sklepienie średniowiecznej katedry i obraz ten towarzyszyć nam będzie do końca. Można sobie wyobrazić, że jesteśmy właśnie po jakiejś dramatycznej scenie egzorcyzmów, w której toporki latały niczym ptaki, wbijając się prosto w krzyże zawieszone wysoko ponad głowami ludzi. Widomy to znak działania diabłów, które opętały Matkę Joannę i jej urszulanki. Egzorcyzmy właśnie się zakończyły, niskorośli Kaziuk i Juraj sprzątają refektarz. Do tej właśnie przestrzeni wchodzi ojciec Suryn. Trzeba przyznać, że scena ta to znakomity przykład teatralnej ekspozycji. Nieoczywistej i inteligentnej. Żeby przywrócić właściwe proporcje świ