EN

14.10.1982 Wersja do druku

Zb. Rudziński dla Expressu: Nie chciałem niczego burzyć

- "Manekiny" wchodzą na war­szawską scenę w atmosferze sensa­cji, zaciekawienia, podsycanej donie­sieniami o sukcesach wrocławskiej inscenizacji tego dzieła w kraju i za granicą. Co to za opera? - Po prostu opera. Najzwyklejsza. Utwór, który dośpiewa. - A jednak powiedział pan o okazji prapremiery, że to dzieło pow­stało niejako w opozycji do opery tradycyjnej. A więc jakie jest? - Opozycja to za mocne słowo. Miałem skromniejsze zamierzenia, nie chciałem niczego burzyć ani re­wolucjonizować. Z punktu widzenia formy "Manekiny" to opera trady­cyjna. Są w niej fragmenty śpiewa­ne solo, są duety, tercety, kwartety, a także recitatiwy, są partie chó­ralne... Rzeczywiście opera miała być inna. Inna z tego powoda, że mnie, słuchacza tradycyjnej opery drażni w niej nieprzystawalność wyśpiewywanych treści do same­go śpiewania. Oczywiście opera już w samym założeniu jest tworem sztucznym, przecież ludzie komunikując się ze sobą,

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Zb. Rudziński dla Experssu: Nie chciałem niczego burzyć

Źródło:

Materiał nadesłany

Express Wieczorny nr 186

Autor:

rozmawiała Krystyna Gucewicz

Data:

14.10.1982

Realizacje repertuarowe