EN

21.02.1996 Wersja do druku

Zawistowskiego podróż do końca... (fragm.)

Dwudniowa wyprawa do innego miasta nie pozwala wprawdzie na wiele, ale zawsze równa się dwóm wieczorom, które można spędzić w teatrze... Podczas kiedy wy­tworne szczecińskie hotele dla pijanych w siwy dym Duńczy­ków zabawiają "żywą orkiestrą żeńską"... kara, kara, ta­ra, riki, tiki, tak... na dużych scenach "Współczesnego" i "Polskiego" dwie premiery - dwóch polskich sztuk współ­czesnych. Autorzy więc wciąż żywi, a stare teatralne polskie przysłowie poucza wszak: dobry autor - martwy autor, każ­dy zaś normalny reżyser co wieczór w swym paciorku doda­je: Panie, chroń mnie przed autorami... Szczeciński Teatr Polski nadto, w osobie swego dyrek­tora, Adama Opatowicza, oka­zał się być tak nieostrożny, że postanowił cały sezon, sezon na dodatek jubileuszowy, pięć­dziesiąty, oddać polskiej dra­maturgii współczesnej... I, o dziwo, teatr stoi i miewa się całkiem niezgorzej. We "Współczesnym" pra­premiera "Młodej śmierci" Grzegorz

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Zawistowskiego podróż do końca... (fragm.)

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Bałtycki nr 44

Autor:

Anna Czekanowicz

Data:

21.02.1996

Realizacje repertuarowe