"Halka" w reż. Waldemara Zawodzińskiego w Operze Krakowskiej w Krakowie. Pisze Anna Wożniakowska w Dzienniku Polskim.
W niedzielę, 18 grudnia, premiera prasowa "Halki" Stanisława Moniuszki zawiodła oczekiwania publiczności i to nie jedynie tym, że w partii Janusza nie wystąpił niedysponowany Mariusz Kwiecień. Przygotowana obsada złożona z renomowanych artystów mogła ten brak wynagrodzić. Niestety, tak się nie stało, głównie za sprawą reżysera i scenografa Waldemara Zawodzińskiego, ale nie tylko on był winny, także nieco nagrzeszył Łukasz Borowicz jako kierownik muzyczny i dyrygent spektaklu. Zapowiedzi wskazywały, że zobaczymy ponadczasową historię o wierności wielkiemu uczuciu, pozbawioną rodzajowych naleciałości. Rzeczywiście, nie było ciupag i karabeli, choć nie brakło bukowych portek i kontuszów. Stroje (dzieło Magdaleny Tesławskiej i Pawła Grabarczyka) były zresztą ładne, z wyjątkiem ostatniego ubioru Halki przypominającego klasztorne probantki. Ta ponadczasowość nie w pełni się jednak udała, bo przeczył jej choćby Dziemba grożący ekonomski