"Lohengrin" w reż. Antony McDonalda w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.
Już sam fakt, iż w repertuarze Teatru Wielkiego - Opery Narodowej znajduje się wagnerowski "Lohengrin", ma istotne znaczenie. Ta niezwykła opera Richarda Wagnera nie była grana u nas od wielu lat. Piękna muzyka, fascynujące tajemniczością libretto ze znakomicie nakreślonymi postaciami, doskonale poprowadzona orkiestra Opery Narodowej przez węgierskiego dyrygenta Stefana Soltesza i świetne wykonanie zarówno solistyczne, jak i chóralne - wszystko to sprawiło, że powstał bardzo dobry spektakl. Zasługa w tym także czytelnej, tradycyjnej formy inscenizacyjnej całości. Angielski reżyser Antony McDonald nie obawiał się zaufać Wagnerowi. Swoją koncepcję inscenizacyjną wyprowadził wprost z partytury dzieła i tekstu libretta. Nie szukał dziwacznych, "nowoczesnych" rozwiązań w celu tzw. odświeżania opery, z czym nagminnie mamy dziś do czynienia i czego często już nie mogę znieść. "Lohengrin" w ujęciu Antony'ego McDonalda podkreśla romantyczny charakte