EN

24.11.2015 Wersja do druku

Zatruwanie umysłów

- To, co wydarzyło się we Wrocławiu, widzę jako celową prowokację, czyli bicie nas po twarzy i plucie w nią. Spektaklu broni zdegenerowana część artystów i społeczeństwa, która jest w mniejszości - mówi Stanisław Markowski, artysta fotografik i dokumentalista, w Naszym Dzienniku. - To, co w tej chwili dzieje się w sztuce, nie ma nic wspólnego z jakąś kontestacją twórczą, jest to zaplanowana rewolucja kulturowa.

Jak komentuje Pan skandal z wystawianiem sztuki "Śmierć i dziewczyna" w Teatrze Polskim we Wrocławiu i catą atmosferę, jaką tworzą wokóf tego media atakujące wicepremiera Piotra Glińskiego. - To, co wydarzyło się we Wrocławiu, widzę jako celową prowokację, czyli bicie nas po twarzy i plucie w nią. Spektaklu broni zdegenerowana część artystów i społeczeństwa, która jest w mniejszości. To jest jakiś zamknięty, chory układ. Mamy tu do czynienia z wyraźną cyniczną grą polityczną, przecież obok dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu stał na konferencji prasowej nie kto inny, jak sam Ryszard Petru, przewodniczący partii Nowoczesna. Czyli widzimy, że to jest próba mocniejszego zaistnienia tej partii na scenie politycznej, która przecież nie ma i na pewno mieć nie będzie większego poparcia społecznego. Polityka to służenie dobru wspólnemu, ta jest w jak najgorszym wydania Dodatkowo próbuje nas się oswajać z pornografią na scenie, mówiąc c

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Zatruwanie umysłów

Źródło:

Materiał nadesłany

Nasz Dziennik nr 274

Autor:

Piotr Czartoryski-Sziler

Data:

24.11.2015

Wątki tematyczne