Powroty do choreografii sprzed lat są bardzo interesujące. Za każdym razem próbuję w takich okolicznościach nadać nowe życie swojemu dziełu. Zmieniają się przecież techniki tańca, a ja muszę to uwzględniać. Ponadto za każdym razem pracuję z innym zespołem. Osobowość tancerzy jest tu niezmiernie ważna - mówi Gray Veredon, choreograf "Snu nocy letniej" w Teatrze Wielkim w Poznaniu.
Z Grayem Veredonem, reżyserem teatralnym o "Śnie nocy letniej", rozmawia Stefan Drajewski: Który raz realizuje pan "Sen nocy letniej"? - Po raz siódmy, a może ósmy. Ale proszę się nie obawiać. Przez ostatnie dwadzieścia lat - mam nadzieję - rozwinąłem się jako choreograf i zmieniłem się jako człowiek. A zatem ten poznański "Sen nocy letniej" będzie z pewnością inny od poprzednich. Powroty do choreografii sprzed lat są bardzo interesujące. Za każdym razem próbuję w takich okolicznościach nadać nowe życie swojemu dziełu. Zmieniają się przecież techniki tańca, a ja muszę to uwzględniać. Ponadto za każdym razem pracuję z innym zespołem. Osobowość tancerzy jest tu niezmiernie ważna, ponieważ to oni wcielają się w szekspirowskie postaci, wyposażają je w emocje... Co takiego jest w Szekspirze, że tak chętnie przekłada pan jego utwory na język baletu? - Dzieciństwo spędziłem w Nowej Zelandii, z dala od teatrów, od baletu. Z Sz