Odkąd natknąłem się w prozie Eustachego {#os#45885}Rylskiego{/#} na scenę, w której koleżanka koleżance zgoła bez powodu wkłada rękę do biustonosza, nabrałem przekonania, że wreszcie w naszej literaturze pojawił się majster spraw drażliwych, który przeprowadzi nas suchą stopą przez zgubne terytoria niepewnych orientacji seksualnych. Przypuszczenie to potwierdziła kolejna praca autora - u-twór sceniczny poświęcony Jarosławowi Iwaszkiewiczowi. Iwaszkiewicz miotał się w tym utworze targany sprzecznymi uczuciami: dostanę, czy też nie dostanę Nobla, co wszakże na widzach na ogół zorientowanych, że nie dostał, sprawiało wrażenie nieco czczej działalności. Ale oczywiście był w tym wszystkim jakiś element hazardu, jakiś łut niepewności, sam Iwaszkiewicz - co warto podkreślić - był na scenie nieobecny, jego postać odtwarzał Gustaw Holoubek, nie zgadzały się i inne szczegóły, był więc cień szansy, że i finał nie będzie się
Tytuł oryginalny
Zasypka po pacierzu
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Powszechny nr 21