EN

25.03.2005 Wersja do druku

ZASP musi się oczyścić

- Prestiż związków twórczych jest na pewno reliktem socjalistycznej epoki, dawno przestały one stanowić autorytet. Może zjazd jest finałem starej melodii - mówi Kazimierz Kutz, reżyser, wicemarszałek Senatu, gość Walnego Zjazdu ZASP.

Jacek Cieślak: Rozmawiamy w kuluarach pierwszego dnia zjazdu Związku Artystów Scen Polskich, na sali rozgrywają się sceny godne szlacheckiego sejmiku. O co chodzi w konflikcie, który podzielił stowarzyszenie? Kazimierz Kutz: Na poprzednim zjeździe urząd złożył prezes Kazimierz Kaczor, nowym szefem został Olgierd Łukaszewicz. Niewątpliwą zasługą Kazimierza Kaczora było zdobycie dla ZASP licencji na zbieranie tantiem i wynegocjowanie korzystnych stawek dla aktorów. Jednak sposób zarządzania pieniędzmi był nieprzejrzysty. Wielu artystów zdecydowało się odejść do konkurencyjnego stowarzyszenia SAFT, a Olgierd Łukaszewicz odkrył tak duże nieprawidłowości finansowe, że jako człowiek niespotykanej, apostolskiej przyzwoitości, musiał złożyć doniesienie do prokuratury. Sprawa ZASP w niczym się nie różni od tego, co obecnie dzieje się w Polsce w innych dziedzinach. Trzeba wziąć pod uwagę, że bohaterami są aktorzy, którzy mają odpowiednio ustaw

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

ZASP musi się oczyścić

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita nr 71

Autor:

Jacek Cieślak

Data:

25.03.2005

Wątki tematyczne