TOMASZ WYPYCH: Od trzech lat gra Pan "Seks, prochy i rock and roll" Erica Bogosiana w reżyserii Jacka Orłowskiego, w sobotę premiera "Czołem wbijając gwoździe w podłogę", kolejnego monodramu Bogosiana. Nie pomylą się Panu teksty? Bronisław Wrocławski: Myślę, że nie będzie tak źle, nawet potem w trakcie sezonu, kiedy oba spektakle będę grał równolegle. Przedstawienie, które powstaje, nie jest bezpośrednią kontynuacją "Seksu". Owszem, autor jest ten sam, reżyser i ja też pozostali bez zmian, ale od poprzedniej premiery minęło kilka lat. Wszyscy się zmieniliśmy, zmieniła się rzeczywistość wokół. Inne są także teksty Bogosiana; przygotowując sobotnią premierę sięgnęliśmy po najnowsze. Opowiemy dalszy ciąg przygód bohatera powołanego do życia przez Bogosiana, ale nie do końca. "Seks..." jest rodzajem obrazków ze świata, natomiast "Czołem..." rodzajem ironicznego, bardzo samokrytycznego komentarza tego, wygłaszanego p
Tytuł oryginalny
Zaropiałe podwórko
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza nr 227