Premierę "Fantazji polskiej" Macieja Wojtyszki w warszawskim Teatrze Ateneum krytycy przyjęli przed rokiem milczeniem albo drwinami. Teatr Telewizji skorzystał nie z wersji Ateneum, lecz z przedstawienia w łódzkim Teatrze Nowym. Nie ukrywano związku tekstu z rocznicą niepodległości, zamówił go u Wojtyszki Instytut Adama Mickiewicza - pisze Piotr Zaremba w tygodniku Sieci.
Premierę "Fantazji polskiej" Macieja Wojtyszki w warszawskim Teatrze Ateneum krytycy przyjęli przed rokiem milczeniem albo drwinami. Niezależnie od dyskusji o szczegółach pisałem po ich kolejnych narzekaniach, że mamy tu do czynienia z kulturową przepaścią. Ci, którzy kręcili nosem na podobno jałową zabawę historycznymi anegdotami, patrzyli na coś, co dla nich jest zbiorem pustych obrazów. Bo historia albo jest dla nich nieważna, albo cenna, gdy używa sięjej do nachalnej agitacji dotyczącej dnia dzisiejszego. Wojtyszko brał w przeszłości na warsztat Bułhakowa i carycę Katarzynę II, Bałuckiego i Marksa, Petrarkę z Boccacciem i Wyspiańskiego, któremu kazał się spotykać z Żeromskim i Piłsudskim. Epizody, prawdziwe lub wymyślone, polskiej i światowej historii, zderzenia postaci i idei, to jego ulubiona formuła. A bohaterem "Fantazji" jest pianista Ignacy Jan Paderewski. To ponoć jemu Polska zawdzięczała umieszczenie jej niepodległości pośród