Trzeba było powtórki przedstawienia "Norymberga" Wojciecha Tomczyka w TVP1, żebym sobie uświadomił: mamy do czynienia z jedną z najwybitniejszych polskich sztuk ostatnich dziesięcioleci - pisze Piotr Zaremba w tygodniku W sieci.
Tym bardziej warto to podkreślać, że zgodnie z manierą dotyczącą Teatru Telewizji nazwisko autora tekstu jest konsekwentnie marginalizowane w zapowiedziach prasowych. Przy całym respekcie dla reżysera Waldemara Krzystka przywoływanie Tomczyka, i to dygresyjnie, jako autora "scenariusza", jest nieporozumieniem. Mamy do czynienia z normalnym dramatem, zanim doczekał się wybitnej inscenizacji telewizyjnej, miał premierę w warszawskim Teatrze Narodowym. I to Wojciech Tomczyk zgotował nam tę ucztę. To opowieść na trzy głosy o pułkowniku wojskowego kontrwywiadu, który próbuje się przyznać do dawnych win. Jest dla nas przewodnikiem po PRL. W wykonaniu Janusza Gajosa to przewodnik szczególnie sugestywny. Można wykorzystać "Norymbergę" do powiedzenia czegoś o współczesnym teatrze. Jego krytycy, tacy jak ja, twierdzą, że coraz bardziej zjada własny ogon. Obrońcy niby nie mają takiego wrażenia, lecz coraz bardziej się plączą, usiłując tłumaczyć nam j