Przed 330 laty wystawiono w Wenecji świeżo skomponowaną operę mistrza Monteverdiego - "Koronację Poppei". Historia tego gatunku muzycznego liczyła się w owym czasie zaledwie na cztery dziesięciolecia... Ówczesne opery były zgoła różne od tych, do których przyzwyczaił nas wiek XIX, nie mówiąc już o XX: były raczej melorecytacją niż śpiewem w dzisiejszym tego słowa rozumieniu, raczej dość statycznym teatrem niż koncertem w kostiumach. Za kanwę ich akcji służyło bądż wydarzenie historyczne, z reguły nader skomplikowane i dramatyczne, bądź też mitologia. Czynnikiem pierwszorzędnym, jak w teatrze, było słowo; muzyka - podobnie jak ruch sceniczny, gest, dekoracje - dodawała słowu wagi, znaczenia, wyrazu. Była to sztuka szlachetna, pełna głębokiego patosu, szczerej, choć nieco koturnowej dramatyczności. Dziś muzykę owej epoki chętnie określamy jako "pełną prostoty" i - popełniamy wielki błąd. Gdy zestawimy ją z operami ostatnich
Źródło:
Materiał nadesłany
"Głos Pracy"