Najpierw jest tylko jeden i najpierw to tylko małomiasteczkowa sensacja. Nosorożców stale jednak przybywa. Już nie stukot kopyt,a tętent. Już nie pomruk a ryk... Skąd się biorą? Straszne! W nosorożców zamieniają się ludzie. Codziennie, stale,wręcz masowo. Nawet ci,którzy mówili,że oni nigdy. Jedni wybrali skórę nosorożca dla korzyści,by wygodniej żyć,kiedy władze w miasteczku są nosorożcami. Drudzy - ze zwykłej głupoty,na zasadzie zbiorowej psychozy. Inni wreszcie z przekonań - przekonani,że nosorożec to rzeczywiście wyższa forma życia. Czegóż to bowiem nie można udowodnić... Całe miasteczko jest wreszcie zielone i tylko skromny urzędniczyna - Berenger, opuszczony przez przyjaciół i dziewczynę,pozostaje jedynym człowiekiem. Jedynym,mającym zamiar bronić swego człowieczeństwa do końca,mimo swej samotnej słabości,mimo iż nosorożce szturmują do jego mieszkania. W ryku ludzi - nosorożców jest coś z gardłowe
Źródło:
Materiał nadesłany
Żołnierz Polski nr 45