EN

21.10.1974 Wersja do druku

Zaproszenie do Tanga

Po latach teatr znów za­prasza nas do "Tanga", z dużej i małej litery jedno­cześnie. Wypełniona po brzegi widownia reaguje żywo, trochę może nawet na kre­dyt, wychwytując - w dwóch pierwszych aktach zwłaszcza - przede wszyst­kim dowcipy na temat ro­dziny, małżeństwa i zdrady małżeńskiej... Być może nie o to teatrowi najbardziej chodziło, ale też - dla mnie przynajmniej - spek­takl istotnie przez dłuższy czas brzmiał głucho, obojęt­nie. Wszystko było z osobna. Katafalk babci Eugenii i wuj Eugeniusz z klatką na głowie, żółte kamaszki Ed­ka i bosa stopa Ali - na­stolatki, goły brzuch Stomila i obnażony pępek Eleonory. Tekst niby potoczyś­cie biegł ze sceny, a nic się nie kleiło, były tylko sceny i scenki nagle koncentrują­ce uwagę widowni, a potem znów odchodzące w teatral­ny niebyt. Wiele pisano o witkacowskim rodowodzie teatru Mrożka, zarazem zdaje się jednak, że "Tan­go" nigdy nie zostałoby napi­sane, gdyby nie została pr

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Zaproszenie do Tanga

Źródło:

Materiał nadesłany

Express Ilustrowany nr 245

Autor:

Jerzy Panasewicz

Data:

21.10.1974

Realizacje repertuarowe