Twórczość dramatopisarka Larsa Norena nieodmiennie obraca się wokół rodzinnych spotkań, często nocnych, w których dochodzi do ostrej wymiany zdań, tyleż szczerych, co brutalnych. Postacie tych dramatów są sprawnymi szermierzami słów, które ranią. Głęboko, jeśli nie śmiertelnie. Taka też jest sztuka o ironicznie pogodnym tytule "Miłość - to takie proste", wyreżyserowana przez Jacka Gąsiorowskiego. Dramaty Norena zdeterminowane są jego traumatycznymi przeżyciami z dzieciństwa. "Zamieszkaliśmy w odległości około dwudziestu metrów od rzeźni. Do dziś czuję w nosie ten zapach, zapach krwi... - wspomina pisarz. - Rzeźnia usytuowana była pośrodku kompleksu mieszkań kwaterunkowych, często obserwowałem zwierzęta, które przychodziły bawić się na podwórko. Sądzę, że miałem wtedy sześć lat. Od tego zaczyna się moja pamięć - od zarzynania krów...". Nie bez wpływu na jego warsztat pisarski pozostały także doznania z wczesnej młodości.
Tytuł oryginalny
Zaproszenie do piekła
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita nr 297