- Widzowie lubią, jak ktoś znany przyznaje się do słabości, wtedy staje się bliższy tak zwanym zwykłym śmiertelnikom - mówi aktor BOHDAN ŁAZUKA.
Wspominał pan krótką charakterystykę swojej osoby autorstwa Hanki Bielickiej. Powiedziała, że jak pan nie pije, to jest pan nudny. Miała rację? - Picie rozluźnia, niedobrze, gdy za bardzo, co zrozumiałem jakiś czas temu. Nie piłem od razu, na studiach na pewno nie. Kochałem się wtedy w koleżance ze szkoły teatralnej, najpiękniejszej Zosi Marcinkowskiej, i ona na pewno na żadne wyskoki by mi nie pozwoliła. Pamiętam, pojechaliśmy z kolegami tuż po skończeniu studiów do Gdyni, z dyplomem przerobionym na sztukę objazdową. Przeróbka powstała pod auspicjami profesorów Rudzkiego, Bardiniego i Sempolińskiego, nosiła tytuł Bal na Gnojnej, tak jak przebój Grzesiuka, który śpiewałem. Występowaliśmy w kinie Bałtyk, gdzie... patrzę i własnym oczom nie wierzę, stoją za kulisami Zbyszek Cybulski i Bobek Kobiela. Cybulski był już wtedy Cybulskim, a Bobek tym Kobiela. Najpierw pomyślałem: "Niemożliwe, mam pijackie zwidy". Zaraz sobie jednak uprzytomni�