"Antygona w Nowym Jorku" w reż. Piotra Szalszy w Teatrze Ludowym w Krakowie. Pisze Marta Bizoń w "Zapiskach Artystki" w Gazecie Krakowskiej.
Kiedy wczoraj zapalałam świeczki na grobach moich dziadków, dziękowałam Bogu za szczęście jakie mam. Czegóż więcej mi wżyciu potrzeba? Mam rodzinę, dom, pracę, świadomość, że jest ktoś, kto i dla mnie kiedyś zapali świąteczną lampkę, łza zakręciła misie w oku na myśl o tych wszystkich ludziach, o których nikt nie dba za życia, a i po śmierci nikt o nich nie pamięta. Od zawsze drzemało we mnie poczucie niesprawiedliwości ,współczucia dla innych, ale kiedy w ostatni piątek obejrzałam na scenie Teatru Ludowego spektakl "Antygona w Nowym Jorku"; obudziłasięwe mnie złość bunt i żal. Oglądałam dramat trójki bezdomnych ludzi owładniętych niemocą, nałogami i odnajdujących szczęście w szaleństwie. Zatraciłam granice pomiędzy fikcją; a rzeczywistością. Nie siedziałam na widowni, ja byłam wsamym środku tej tragicznej historii. Czułam zimno, różne zapachy i smak wypijanej mieszanki alkoholowej. To było katharsis, a przecie