"Zapis automatyczny" w reż. Macieja Adamczyka i Katarzyny Pawłowskiej na XI Ogólnopolskim Przeglądzie Monodramu Współczesnego w Warszawie. Pisze Kama Pawlicka w serwisie Teatr dla Was.
"Zapis automatyczny" to one man show o niczym. Zamiast zgrabnego, skondensowanego monodramu widzowie dostali banalny i płytki zlepek wątków, które nieskładnie przeplatają się ze sobą. Będąc na spektaklu miałam wrażenie, że Maciej Adamczyk na szybko wymyśla kolejne sceny, żeby jeszcze bardziej rozbawić publiczność. Kilka razy widz ma wrażenie, że to wreszcie koniec, tymczasem aktor niespodziewanie zaczyna kolejny motyw. Niestety efekt finalny był żaden, pozostawił tylko niesmak i poczucie straty ponad dwóch godzin z życiorysu. Aktor i reżyserka Katarzyna Pawłowska uraczyli nas pseudofilozoficzną opowieścią o artyście, który próbuje być ciągle na fali, przez co jego życie naładowane jest bezustannym strachem i miotaniem się bez sensu. Pomiędzy wygibasami tanecznymi a wiciem się po podłodze Adamczyk wygłasza tyrady o poszukiwaniu szczęścia, spokoju w szalonym świecie, dorzucając do tego aluzje do popularnych filmów i bohaterów kultury mas