Repertuar "Sceny w malarni" jest wyraźnie inny od tego jaki serwuje nam Teatr Polski na swej dużej scenie. Bardziej niekonwencjonalny, proawangardowy, trudny. Po "Pułapce" Tadeusza Różewicza "Wyspy Galapagos" wyraźnie nawiązującego do niego, Helmuta Kajzara. Teatr metacodzienny, teatr, który się stara zerwać z konwencjami teatru, zadowala się pokazywaniem codziennego życia w jego najbardziej elementarnych przejawach. Ma w sobie coś z plastycznych "performances", które stawiają znak równości między sztuką a życiem i starają się dostarczyć widzom metafizycznych doznań nie poddających się raczej kryteriom wartościowania i interpretacji. Właściwie nie jest to sensu stricte sztuka, raczej tekst sceniczny, propozycja, para-teatralny scenariusz. Ot, dwóch młodych ludzi zaczyna pisać sztukę, ale właśnie przychodzą w gości znajome, a potem jeszcze nieproszeni funkcjonariusze i wszystko to zmienia bieg zdarzeń. Coś się kończy, coś inne
Tytuł oryginalny
Zapis chwili...
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Wielkopolski nr 251