"Królowa Śniegu" w reż. Michała Borczucha w Teatrze im. Szaniawskiego w Wałbrzychu. Pisze Elżbieta Gargała w Tygodniku Wałbrzyskim.
Reżyser Michał Borczuch zapowiadał zderzenie prawdopodobieństwa psychologicznego postaci z abstrakcją baśni. Współautorka tekstu Aśka Grochulska mówiła o "frazie Andersena i czystości tekstu baśni". Zdziwi się widz, jak bardzo w spektaklu nie ma ani Andersena, ani prawdopodobieństwa psychologicznego. Reżyser zaprosił nas w podróż w szaleństwo. Największym szaleństwem było samo zaproszenie. Wprawdzie początkowa scena zbliżenia erotycznego Gerdy i Kaja zapowiada materię, w którą można by się zagłębić, ale zbyt szybko zostaje zamknięta. Aktem seksualnym, kiedy Kaj kopuluje, a Gerda powtarza "Przytul mnie", można by rozpocząć ów zapowiedziany rysunek psychologiczny postaci. Ich krótką zaraz potem rozmową, kiedy Kaj mówi: "Nie żyję", a Gerda powtarza: "Ruszasz nogą! Żyjesz!" i Kaj swoje: "Nie ruszam! Nie żyję", można by rozpocząć zapowiedzianą podróż w szaleństwo. Można by. Ale to jedyny moment w przedstawieniu, który coś zapowiada.