Jeżeli na ostatniej premierze warszawskiego Teatru Dramatycznego widzowie nie drzemią - to podziwiają aktorstwo Zbigniewa Zapasiewicza i jego ponad dwugodzinne desperackie wysiłki, aby skupić naszą uwagę na tym, co Edward Radziński ma do powiedzenia o dekabryście Michale Łuninie. Piotr Cieślak - reżyser "Łunina, czyli śmierci Kubusia Fatalisty" - troski o to, by spektakl nie okazał się nudny, niestety, nie wykazał. Tekst będący w przeważającej części monologiem bohatera, za sprawą nadanej mu formy stał się monotonny i nużący. Łunina poznajemy, gdy czeka on na swoją śmierć w celi najcięższego z rosyjskich więzień - sławetnego Akatuj. Dzięki wspomnieniom bohatera dowiadujemy się, że życie jego było bogate, pogmatwane i nie wolne od błądzenia. Podpułkownik armii carskiej, człowiek porywczy, odważny i bezkompromisowy, odczuwa na pewnym etapie swojego życia potrzebę organizowania pierwszych związków
Tytuł oryginalny
Zapasiewicz spędza sen z powiek
Źródło:
Materiał nadesłany
Sztandar Młodych nr 42