"John Gabriel Borkman" w reż. Zbigniewa Zapasiewicza w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.
"John Gabriel Borkman" Zbigniewa Zapasiewicza to spektakl w kawałkach: jedną z ról Joanna Szczepkowska przeniosła do Fabryki Trzciny, a część sam reżyser ukrył za teatralną ścianą. Teatr, który sięga po sztukę Henryka Ibsena, ryzykuje. Dramaty Norwega są przykładem ostentacyjnej niemoralności. W tym mieszczańskim świecie nie ma typowych czarnych charakterów: każdy nosi jakąś winę, każdy uważa się za ofiarę. Tajemnicze obsesje, widma z przeszłości mieszają się z zimną, bankierską kalkulacją. I chociaż wszystkie postaci maniakalnie wyjaśniają swoje racje, tak naprawdę nie wiemy nawet, czy to rzeczywistość, czy seans spirytystyczny. Dlatego wiele teatrów zdecydowało się na Ibsena dopiero pod presją setnej rocznicy jego śmierci. Codziennie gdzieś na świecie wystawiana będzie przynajmniej jedna jego sztuka, a filmową wersję "Nory" (z Kate Winslet) zapowiedziała Liv Ullmann. W Warszawie plony Roku Ibsenowskiego widać już dziś. Mont