"Anna Bolena" Gaetana Donizettiego w reż. Magdaleny Łazarkiewicz w Operze Krakowskiej. Pisze Maciej Stroiński.
Od razu może powiem, że jestem na tak, że mi siadło i po wysłuchaniu czuję się puknięty - bo z reszty tekstu może nie wynikać. Oglądałbym nawet po tym, jak już obejrzałem. Współczuliśmy tytułowej pani, że ją życie tak ściorało, tak przeżuło i wypluło, a na koniec nawet nie umarła, tylko gorzej, oszalała. Opera Krakowska ma dobrą opinię wyłącznie u samej siebie. To jak Kraków w ogólności, moje ukochane, ale samojebcze miasto, gdzie kultura zmienia się najprędzej z przyczyn naturalnych. Opera jest najbardziej krakowską z krakowskim miejscówek, ma to miasto dwa razy w swojej oficjalnej nazwie. Chodzę tam czasem, bo za przeproszeniem, gdzie mam chodzić? Stary mi zarżnęli, a Opera zawsze była właśnie taka, więc serce nie pęka z żalu. Buraczkowy budynek przy rondzie Mogilskim na moje laickie oko gwałci przepisy przeciwpożarowe. Jaram się, gdy jestem w środku i wizualizuję ewakuację tak pojemnej sali tak wąziutką klateczką schodo