EN

15.04.2019 Wersja do druku

Zapalona zapałka

Na scenie w "Loży" - tylko stolik, dwie szklanki z wodą i na kanapie za stolikiem dwie istoty. Anna Polony jako Madeleine, pani o białych włosach, w bordowej sukni, z kremowym, jedwabnym szalem na ramieniu. I Paulina Puślednik - Młoda Kobieta w sukni koloru rozcieńczonego atramentu. O czytaniu "Savannah Bay" Marguerite Duras pisze Paweł Głowacki na stronie Polskiego Radia.

Od jak dawna dobrze znają tę nieusuwalną ironię, że nawet jakby doszło do premiery i kurtyna poszłaby w górę - widzowie obejrzeliby nie prawdę przeszłości, a tylko i aż iluzję przeszłości? "To ciekawe... tych rzeczy jestem pewna... pewna ciemności nocy. Deszczu. Wołań. Wschodu słońca nazajutrz. Tego koloru morza. Dźwięku głosów. Ciszy między głosami".Marguerite Duras "Savannah Bay" "A niby kto to weźmie?", odpowiedziała krucho, patrząc w bok. Na scenie w piwnicach aktorskiego klubu "Loża" w Krakowie skończyła się opowieść "Savannah Bay", przez Marguerite Duras ułożona godzinna gra słów i pamięci, tocząca się w pustce. Ktoś rzekł gromko z widowni: "Koniecznie trzeba to zrobić w teatrze!", i wtedy Madeleine, która na powrót była Anną Polony, nikomu nie patrząc w oczy, bardziej do siebie niż do świata rzekła głosem słabym jak babka z piasku: "A niby kto to weźmie?... Co?... Który teatr chciałby wystawić dziś opowieść t

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Zapalona zapałka

Źródło:

Materiał nadesłany

www.polskieradio.pl

Autor:

Paweł Głowacki

Data:

15.04.2019