EN

5.07.1986 Wersja do druku

Zapalić pokazowy stos

Im serdeczniej życzy się scenom zwycięstwa, tym częściej trzeba za karę łykać gorzki pokarm porażki. A przecież wszystkie zazwyczaj wyglądają tak obiecująco: teatry mobilizują się wobec ambitnego zadania, reżyserują twórcy, na których liczyć warto, jest obsada. Po czym, gdy przychodzi do premiery, okazuje się, że cały wysiłek poszedł gdzieś obok celu. Zawsze można znaleźć dziesiąt­ki prawdziwych, obiektywnych przyczyn takiego stanu rzeczy. Ale szukać nie warto - niczego nie mienią. Teatr jest sztuką zespoło­wą, więc jego kondycję najlepiej sprawdzać przyglądając się, czy ta zespołowość jakoś się rodzi, czy też każdy pracuje na własny rachunek, bądź, co gorsza, psując rachunek partnerowi. Parę pokaźnych rozczarowań zafundowała sobie Warszawa w koń­cówce sezonu 1935/1936. W Teatrze Ateneum Janusz Warmiński przygo­tował "Wiśniowy sad" Czechowa w idealnie trafionej zdawałoby się obsadzie: a Aleksandrą Śląską (Raniewska

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Polityka nr 27

Autor:

Jacek Sieradzki

Data:

05.07.1986

Realizacje repertuarowe