"Szyc" w reż. Any Nowickiej w Teatrze Barakah w Krakowie w koprodukcji z Teatrem im. Solskiego w Tarnowie. Pisze Maciej Stroiński na swoim blogu.
Chanoch Lewin (!) zaczął się w polskim teatrze, jak wszystko w polskim teatrze, od Małgorzaty Hajewskiej-Krzysztofik. Powiedziała "jestem wesoła, lubię się bawić, nie mam nikogo" i to było to. Jej DEDYKOWANE wyzwisko z cyklu "byłaś naszą Faustyną" brzmiałoby "byłaś naszą Dupą". Dzisiaj Lewina po prostu SIĘ ROBI. Nie dziwi mnie, że się przebił do mainstreamu, skoro tak umiał napisać: "Siedemdziesiąt pięć funtów za kilo szynki. To się skończy tak, że usmażę własną dupę, taniej będzie i przynajmniej będę wiedziała, co jem". Albo "Pieśń o miłości do frytek". "Szyc" z Teatru Barakah - 2010 - to jednak wciąż okres "zanim to było modne". W czasie dla tego pisarza już klasycznym zmontowali z niego "Królową wanny". Co pójdę do Baraki, to mi się podoba. I nie chodzi tylko o to, że wpuszczają mnie za darmo. Się jest blogerką, się ma. Show zaczyna się tak, jak tygrysy lubią najbardziej, przy stole. Jidysze rodzinka na krzesłach ze sp