Jak to jest właściwie dzisiaj z polskim teatrem? Kryzys 1980 zachwiał, podciął frekwencję - i to był nagi fakt, z którym się musiał liczyć każdy dyrektor i każdy człowiek teatru. Tej klęsce towarzyszyły znane perturbacje życia teatralnego, związkowe, personalne i inne, często wyolbrzymiane ponad ich rzeczywistą miarę - ale to był także zespół nagich faktów, które musiano brać pod uwagę. Wyrosła też, nie wiem czy potrzebna, sprawa Teatru Rzeczypospolitej. Te dwa czynniki, słaba frekwencja i wstrząsy organizacyjne - rzutowały na prawie już trzyletnią, odświętną i codzienną rzeczywistość polskiego teatru. Rzutują nadal. Ale jednocześnie: poprawiła się, w sposób wyraźny, frekwencja. Ludzie z powrotem zaczęli chodzić do teatru. Nie wszędzie, i pewnie dotychczas nie w tych wymiarach jak przed kryzysem, ale, przynajmniej w Warszawie, widzimy teatry znowu pełne. Wyciszyły się też różne burze w szklankach wody (i większe), z wolna i w t
Tytuł oryginalny
Zamyślenie
Źródło:
Materiał nadesłany
Perspektywy nr 20