Przedstawienie powstało wedle tego samego przepisu co najsłynniejsze obrazy Dalego: najlepszym sposobem na zainteresowanie widza jest niejednoznaczność - o spektaklu "Dali" Sopockiego Teatru Tańca prezentowanym na VIII Mandala Performance Festival 2012 we Wrocławiu pisze Anna Diduch z Nowej Siły Krytycznej.
"Dali" Sopockiego Teatru Tańca zaczyna się bardzo subtelnie: od płynnego gestu dłoni, pojedynczego akordu rozchodzącego się po sali. Kobieta leży na podwyższeniu ułożonym z białych prostopadłościanów i podnosi w górę rękę, następnie wykonuje powolny ruch, jakby mąciła dłonią wodę. Pomysł na to przedstawienie był prosty: muzyka plus taniec równa się inny wymiar. Poziome przesuwanie dłońmi w górę i w dół na wysokości twarzy działa jak żaluzja, która oddziela symbolicznie wyobraźnię od rzeczywistości. Dopóki artyści tańczą, dopóty znajdują się w świecie halucynacji poza czasem i przestrzenią. Ich ruchy są powolne, precyzyjne, a układy choreograficzne przypominają ćwiczenia medytacyjne. Nie ma tu mowy o żadnej improwizacji bądź niekontrolowanej żywiołowości. Wszystko odbywa się w rytmie wyznaczanym przez pojedynczy oddech oraz akordy jednostajnej muzyki. I choć brzmi to dość sennie, od początku daje się wyczuć napięcie