"Gracjan Pan" Natalii Fiedorczuk i Gracjana Roztockiego w reż. Cezarego Tomaszewskiego w Teatrze Capitol we Wrocławiu. Pisze Hubert Michalak w portalu teatrologia.info
Chyba dzięki mowie noblowskiej Olgi Tokarczuk słowo "czułość" na nowo odżyło w mówionej i pisanej polszczyźnie wkraczając tam z obcym swej naturze impetem. I właśnie "czułość" wydaje się najpełniej i najbardziej trafnie rezonować z Gracjanem Panem wystawionym we wrocławskim Teatrze Capitol. Historia opowiadana ze sceny brzmi trochę jak alternatywna Księga rodzaju, trochę jak streaming świadomości (bo nie "strumień świadomości" przecież, mamy XXI wiek!), trochę zaś jak wymyślana przez rodziców na poczekaniu bajka dla niespokojnego dziecka. Narracja jest w zasadzie bardzo prosta, bo to właściwie jednowątkowa opowieść o powstawaniu świata w różnych jego zadziwiających aspektach. Ale nie na komplikacji fabuły opiera się jakość opowieści (scenariusz: Natalia Fiedorczuk). Siłą Gracjana Pana jest prostota podana najzupełniej serio, bez wykrętów, puszczania perskiego oka czy porozumiewawczego spojrzenia. Wchodząc na widowni�