Ruiny gliwickiego Teatru Miejskiego to jednak miejsce magiczne; tym razem wpisały się one w "Końcówkę" Samuela Becketta, przestawioną przez Teatr Dramatyczny z Warszawy. "Ingerencja" była nieoczekiwana, ale zaskakująco korespondowała z klimatem spektaklu... Ciekawe, co by pomyślał Beckett, słysząc, jak w stworzonym przez siebie świecie - zrujnowanym totalną katastrofą, pustym i jałowym - rozlega się niespodziewanie radosny świergot ptaków, dochodzący spod kopuły wypalonego gmachu? Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że nie zgorszyłby się specjalnie. Być może ptasi trel nie pasuje do "Końcówki", jaką tradycyjnie oglądamy na polskich scenach - ciężkiej, katastroficznej, rozpaczliwie i dosłownie beznadziejnej. "Końcówka", zrealizowana w Teatrze Dramatycznym przez Antoniego Liberę, choć chroni filozofię autora, rozgrywa się jednak w całkiem innym klimacie. Nieszczęście nakłada tu maskę groteski, śmiech nie zawsze za
Tytuł oryginalny
IX Gliwickie Spotkania Teatralne, pod patronatem "Dziennika Zachodniego" i Radia Katowice. Zamieranie światła?
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Zachodni nr 114