Nad halą główną zawisło niebo. Przed kasy wyjechały ogromne figury z kartonu: Trzej Królowie, owieczki, wielbłądy. Przez trzy noce na Dworcu Centralnym odbywały się próby generalne spektaklu "Historia o Narodzeniu Pana Jezusa na Dworcu Centralnym ". Premiera w drugi dzień świąt
Reżyser Piotr Cieplak skakał z radości jak dziecko, kiedy w nocy z piątku na sobotę po raz pierwszy udało się rozciągnąć nad halą główną płachty materiału wyobrażające niebo. Dworcowi bezdomni, którzy od dawna z zainteresowaniem obserwowali przygotowania do spektaklu, widząc ten cud, nagrodzili artystów głośnymi brawami. Muzyka zespołu Kormorany oswoiła dworzec. I przyciągnęła mnóstwo młodych ludzi (jednym uciekł autobus nocny, inni wracali do Warszawy ostatnim pociągiem). "To aktorzy Montowni, co oni tutaj robią w środku nocy?" - dziwili się przechodnie. Na dworcu w nocy pojawiła się też ekipa telewizyjna. Redaktor w eleganckim garniturze z muchą z wielkim oddaniem pomagał w ostatnich pracach stolarskich. DOROTA WYŻYŃSKA: Dlaczego Pan Jezus narodzi się na Dworcu Centralnym? PIOTR CIEPLAK: Zastanówmy się, gdzie dziś w Warszawie jest takie miejsce, w którym - kiedy nas już nigdzie nie przyjęto - możemy się przechować.