To już trzecia premiera u nas w reżyserii Michaela Hacketta. Najpierw wystawił "Metamorfozy" Owidiusza w Teatrze Dramatycznym, potem "Amerykanina w Warszawie" - przedstawienie złożone z fragmentów amerykańskich musicali a teraz spotykamy się z "Upadłymi aniołami" znowu w Teatrze Dramatycznym.
Przyjął się nam ten Amerykanin w Warszawie. Może dlatego, iż w Pałacu Kultury i Nauki ma do dyspozycji prawdziwie teatralnych aktorów. Natomiast na Zachodnim Wybrzeżu Stanów Zjednoczonych, skąd się wywodzi, teatr to jednak margines, przytłoczony filmem i produkcją telewizyjną. A może mu przeszkadza realistyczność amerykańskiego dramatu i teatru, podczas gdy Hackett ma tendencję do bardziej autorskiego tworzenia scenicznej rzeczywistości, podporządkowanej tylko rygorom i ograniczeniom własnej wyobraźni? Dobrze o nim wyraża się też Barbara Krafftówna, z którą pracował w Stanach przy okazji wystawienia "Hipolita" Seneki. Hackett- należy do reżyserów inscenizatorów a nie interpretatorów. Podobnie jak u nas Adam Hanuszkiewicz. Dla niego słowo nie jest głównym tworzywem teatralnym/ wokół którego buduje się sceniczny obraz. Jest po prostu jednym z elementów i to wcale nie najważniejszym. Skutkiem takiego podejścia jest tworzeni