"Gwałtu, co się dzieje!" w reż. Gabriela Gietzky'ego w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.
Przy inscenizacjach dzieł Aleksandra Fredry zawsze jawią się pytania o aktualność. Ot, jak choćby o to, czy w obecnej dobie, w dzisiejszym multimedialnym świecie, którego nierzadko sztuczny obraz kreują media (a jest to obraz najczęściej tzw. newsowy, gdzie zła wiadomość jest dobrą wiadomością, bo medialną), znajduje się jeszcze miejsce dla twórczości "staruszka" Fredry z jego "harmonijnym" systemem wartości, jakże dziś niepoprawnym politycznie. Przypomnijmy: w twórczości hrabiego miłość i życie rodzinne ustawione są wysoko i stanowią wartość stabilną nakierowaną na pozytywny wzór życia. Choć w swoich komediach Aleksander Fredro przedstawia rozmaite zabawne sytuacje miłosne, to przecież miłość młodych nigdy nie jest tu dezawuowana ani komiczna w sposób ośmieszający. Granica między tym, co pozytywne i godne naśladowania, a tym, co negatywne i co trzeba potępić, jest u Fredry nadzwyczaj wyraziście poprowadzona. Nie ma mowy o żadne