W nowohuckim "Zamku" nie ma zamku. Jest przestrzeń zamknięta ścianą, szarą i bez perspektyw, choć pełno w niej ram i otworów. Ściana chwilami się rozświetla, odmykają się skrzywione ramy - wtedy po drugiej stronie ukazują się zarysy rzeczy o surrealistycznych kształtach, jak u Witkacego. Świat na dole jest realny i ciasny, ściana z wykrzywionych otworów otwiera mu witkacowską perspektywę. Z tej "zakratowanej" prowincji można uciec tylko w surrealizm, lub w metafizykę. Tak uciekali Bruno Szulc i Chagall, i Robert Falk, scenograf sławnego Michoelsa, który z pokrzywionych domków Szaloma Ascha wysnuwał pełne niesamowitości obrazy. Ale u Szajny nie ma egzotyki, jest prowincja w stanie czystym, tradycyjna, nędzna przestrzeń, odcięta od świata podszyta najbardziej polskim surrealizmem Witkacego. Zwyczajny K. chce się urządzić w miejscowości, w której dostał pracę geometry. Zwyczajni ludzie, jak on, starają się mu wytłumaczyć, że sprawa jest znacz
Tytuł oryginalny
"ZAMEK" I TEATR SZAJNY
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 14