W filmie Woody'ego Allena "Przejrzeć Harry'ego" partnerujący reżyserowi bohater, grany przez Robina Williamsa, traci nagle ostrość. Staje się przejrzysty, jakby trochę zamazany. Traci kontury, rysy twarzy... To jedna ze śmieszniejszych kinowych scen, jakie znam. Oglądając na scenie Starego Teatru spektakl "Polaroidy" Michała Kotońskiego odniosłam wrażenie, że niektóre sceny są właśnie, tak jak Williams, zamazane. Nie jest to jednak zabawne, ponieważ nie wychodzi na dobre całkiem przyzwoicie zapowiadającemu się przedstawieniu. "Polaroidy" to sztuka niezwykle ostatnio popularnego, brytyjskiego pisarza Marka Ravenhilla. Jego "Shopping and fucking" przeszło jak burza przez teatralne sceny, wprowadzając modę na tzw. nowy brutalizm. Jak do tej pory, z kilkoma wyjątkami, omijał on szczęśliwie Kraków, więc nie zdążyliśmy się jeszcze przyzwyczaić do tego, iż scena służy do dosłownego pokazywania wszystkich możliwych ludzkich dewiacji, wypróżnień i
Tytuł oryginalny
Zamazane fotografie
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Krakowska nr 17