"Zamach na MoCarta, czyli... jeżeli śpiewać to nie indywidualnie" w reż. Krzysztofa Jaślara w Teatrze Syrena w Warszawie. Pisze Katarzyna Czarnecka w Życiu Warszawy.
Oglądając "Zamach na MoCarta" widz nie tylko się znakomicie bawi. Ma również powody do radości i ulgi. Skąd radość? Ano stąd, że dzięki temu spektaklowi można sobie przypomnieć, że istnieje coś takiego jak inteligentny i profesjonalny kabaret. Oczywiście. Zbigniew Zamachowski potrafi bardzo dobrze aktorsko śpiewać i nieźle sobie radzi z graniem na przeróżnych instrumentach. Grupa MoCarta wykazuje się nie tylko umiejętnością wydobywania dźwięków ze skrzypiec, altówki i wiolonczeli, ale i zdolnościami aktorskimi. Roman Hudaszek jest świetnym aranżerem, Krzysztof Jaślar - scenarzystą i reżyserem. Można się więc było spodziewać, że stworzą program na poziomie. Ale profesjonalizm nie zawsze oznacza klasę. A w "Zamachu na MoCarta" - i stąd ulga - przez prawie dwie godziny nie pojawiają się rubaszne (o ile nie wulgarne) skecze, którymi tak hojnie raczą nas ostatnimi laty nawet tak zwane pierwszoligowe kabarety. Nie ma tu niby-śmiesznych