- Teatr publiczny zawsze jest uwikłany w politykę. Politycy robią z nami, co chcą, a my, niewinni artyści, mamy pokornie czekać na ich ciosy? To się musi zmienić - mówi Krzysztof Mieszkowski, były dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu w rozmowie z Dorotą Wodecką w Gazecie Wyborczej.
Dolnośląscy urzędnicy obsadzili na stanowisku dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu Cezarego Morawskiego znanego z ról w telenowelach. Zespół i artyści z całego kraju protestują przeciwko niszczeniu dorobku jednej z najlepszych scen. Rozmowa z Krzysztofem Mieszkowskim*, byłym dyrektorem Teatru Polskiego we Wrocławiu Dorota Wodecka: Stracił pan swój teatr. Krzysztof Mieszkowski: Nasz teatr. Na jakiej podstawie liczył pan, że decydujący o obsadzie stanowiska dyrektora urzędnicy wezmą pod uwagę głos zespołu, publiczności i środowisk teatralnych w całej Polsce protestujących przeciwko powołaniu na to miejsce Cezarego Morawskiego? - Myślałem, że podejmą z nami dialog, o który w swoich postulatach skierowanych do urzędników upomniał się zespół artystyczny teatru wspierany właściwie przez całe środowisko ludzi kultury, w tym postaci tej miary, co Agnieszka Holland, Olga Tokarczuk, Maciej Englert, Krzysztof Warlikowski czy Grzegorz Jarzy