Zmar, psychiatra pozbawiony własnego wnętrza, próbujący napełnić je przeżyciami innych ludzi; Klementyna - matka strzegąca swego potomstwa przed złem, zarazem wcielenie okrucieństwa i głupoty; przedziwny ksiądz walczący na ringu w bokserskich rękawicach z diabłem; seksowna bona do dzieci. Wszyscy oni pomieszczeni w umownym świecie "Wyrywacza serc" wykreowanym przez francuskiego pisarza Borisa Viana, z muzyką Elżbiety Sikory, ukazali doskonale absurdalne w swej prawdzie oblicza, na scenie Opery Narodowej, podczas rozpoczętego właśnie festiwalu "Warszawska Jesień". Muzyka Sikory zderzona z szaloną, nadzwyczaj trudną do logicznego okiełznania literacką materią Viana, porządkuje ją. Ma jednak zarazem siłę swej własnej ekspresji. Fascynuje bogactwem i pomysłowością kameralnej instrumentacji, wciąga słuchacza umiejętnością narracji. Autorka muzyki nawiązując do muzycznych pasji pisarza dowcipnie włączyła też frazy jazzując
Tytuł oryginalny
Zamach na operę
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 254