"Dymitr Samozwaniec" w reż. Piotra Salszy w Teatrze Korez w Katowicach i Teatrze Ludowym w Krakowie. Pisze Aleksandra Czapla w Gazecie Wyborczej - Katowice.
Samozwańcom lepiej na kartach historii niż na scenicznych deskach. Połączone teatralne siły teatru Korez i Teatru Ludowego nie przyniosły artystycznej eksplozji. Choć dobrego aktorstwa nie brakowało, w "Dymitrze Samozwańcu" zawiodły niedostatki tekstu i inscenizacji. Od pewnego czasu teatru Korez próbuje przyjąć rolę prowokatora śląskiej sceny. Pamiętam, jak premiera "Cholonka" miała być zaczepnym kijem wsadzonym w śląskie mrowisko, tymczasem bez najmniejszych kontrowersji powstał spektakl kultowy, wychwalany i nagradzany. "Dymitr Samozwaniec" bez dyplomatycznych zabiegów miał pytać wprost: jak to jest z tą sąsiedzką, miłosną nienawiścią wzajemną między Polską i Rosją. Ostatecznie miejsce prowokacji zajęła lekcja historii dla młodszych i niezaawansowanych. Aby doczekać się na właściwe dwa akty Schillera, który dzieła swego nie dokończył, umierając w roku 1805, trzeba przebrnąć przez edukacyjne intro, którym raczy publiczność r